Paradise

Dobry wieczór, po długiej przerwie wracam sobie ja.
Ja, która miała zostać na dłużej, a tego jak zwykle nie zrobiła. Eh.
Ale do tematu. Dzisiaj wyjątkowo chciało mi się coś zrobić i wyjść z domu. Z tego też powodu poszłam z mamą na "sesję", tak, ja. Dawno nie pozowałam przed aparatem, więc byłam lekko spięta i nie wiedziałam zbytnio, jak powinnam się zachować. Dziwię się, że kiedyś przychodziło mi to tak naturalnie. W ogóle teraz miałam problem z wyborem zdjęć, bo podobały mi się wszystkie te, na których nie było widać mojej twarzy, a wiąże się to z tym, że moje kompleksy... no sami wiecie.


Jeśli chodzi o samego bloga, z którym, heh, miałam sporo problemów - moje humorki, zachcianki i impulsy bardzo źle się na nim odbiły) - zacznę prowadzić go w miarę regularnie. Nie wiem jeszcze do końca o czym, bo nie chcę Wam tu zbytnio przynudzać o moim nudnym życiu. Dlatego też, jeśli nic się u mnie ciekawego nie wydarzy, może napiszę coś tematycznego.

Czy coś.

Dobra, to teraz powiem Wam, że ostatnio biorę udział w meczach siatkówki, jest git. W końcu zrobiłam coś innego niż leżenie w łóżku. Taka tam aktywna ja. Poza tym prawdopodobnie nie dostanę się do wymarzonej szkoły i w niedziele wyjeżdżam do Gdańska, więc jakby ktoś coś to wiecie. Hahaha.

A w ogóle, chciałabym Wam życzyć udanych wakacji! Sama jakoś nieszczególnie je odczuwam i znając życie, poczuję je dopiero pod koniec sierpnia. Ekstra.


Chujowa sztuczność.
Czułam się wtedy jak gówno.